Czasem nie trzeba daleko jechać, by móc nacieszyć oczy pięknem, jakie przygotowała dla nas Matka Natura.
Lofoty, znane z głębokich fiordów, dzikich piaszczystych plaż, ale przede wszystkim z imponujących spiczastych gór i niemalże bajkowych wiosek rybackich to część Norwegii, która dość często znajduje się na listach najpiękniejszych destynacji na świecie.
Ten dość rzadko zaludniony region, gdzie wkład człowieka w przyrodę jest wciąż minimalistyczny, zachwyca wszechstronnym krajobrazem. Dlatego grzechem jest, być na Lofotach i nie wybrać się na szlak…
Poniżej moje Top 3:
1. Offersøykammen (wyspa Vestvågøya, region Offersøy)
Ten szlak jest moim zdecydowanym faworytem. Dlaczego?
Każdy z Was zna cytat: ”…nie sam cel się liczy, lecz droga…”
To szlak, który już od samego początku oferuje w niesamowicie piękne widoki na fiordy, górskie jeziorka i okoliczne wzniesienia.
Do celu tzn. na szczyt (436 m) prowadzą dwie drogi, krótsza i stroma ścieżka, rozpoczynająca się przy parkingu Skreda, przy drodze E10. Długość trasy 2,5 km w obie strony, czas przejścia ok. 2 godziny.
I dłuższa, często wykorzystywana przez mieszkańców na niedzielny spacer, rozpoczynająca się przy parkingu, obok Nappstraumtunnel. Długość trasy w obie strony to 3,8 km. Czas przejścia ok. 3 godziny.
Osobiście wybraliśmy dłuższą trasę i to właśnie z niej pochodzą zdjęcia.
Z wyjątkiem górnego, stromego odcinka, szlak jest łatwy do przejścia.
Przy lasku rozpoczyna się wspinaczka w górę, ale już w ciągu 20 minut wchodzimy na dość płaski szczyt, z którego widok zapiera dech w piersiach! 360 stopni panorama jest tak spektakularna, że śmiało może konkurować z tą widzianą z Reinebringen. Niezależnie, w którym kierunku spojrzysz, widok jest fenomenalny!
2. Reinebringen (wyspa Moskenesøy, region Reine)
Choć szczyt Renebringen (448 m) nie jest najwyższym na Lofotach, ze względu na kultowy widok z góry jest najbardziej pożądanym szlakiem Lofotów. W sezonie szlak odwiedzają setki turystów dziennie, co wcale nie dziwi. Widok na wioskę rybacką Reine, dzikie fiordy i majestatyczne góry to przecież najbardziej znany krajobrazowy motyw Lofotów.
Szlak jest dość intensywny, na szczyt prowadzi stroma wspinaczka. Ponad 1500 schodów można przejść w godzinę. Ostatni kawałek, około 50 m prowadzi dawną trasą, pomiędzy granitowymi głazami. Przy niepogodzie ta część trasy może być śliska a ten odcinek będzie naprawdę trudny do przejścia.
Ze względu na wysoką frekwencję odwiedzin, polecam wyjść na szlak wcześnie rano lub późnym popołudniem.
Na samej górze warto przejść ciut wyżej, by móc w całości zobaczyć fiordy i górskie jeziorko.
Długość szlaku w obie strony 2 km.
3. Kvalvika Beach (wyspa Moskenesøy, region Fredvang)
Osobiście uważam, że to szlak Ryten (543 m) z punktem widokowym na plażę Kvalvika jest tym, który powinien znaleźć się na liście.
Z tego, co udało mi się znaleźć, szlak jest umiarkowanie trudny a na jego przejście należy przeznaczyć około 6 godzin.
Ze względu na kondycję naszych kolan, zdecydowaliśmy się na krótszy i łatwiejszy szlak, który daje możliwość zejścia do samej plaży.
Nietrudno zakochać się w tym miejscu. Turkusowo-zielona woda, złoty piasek i surowe szczyty gór, zwłaszcza majestatycznie górujący nad krajobrazem szczyt Ryten, to sceneria niczym z filmu.
Szlak, który przeszliśmy jest dość łatwy, z wyjątkiem ostatniej jego części, gdzie pomiędzy stertą głazów trudno znaleźć właściwą ścieżkę. Po drodze nie brakuje fajnych widoków.
Długość szlaku w obie strony ok. 4 km. Czas przejścia około 2 godziny.
Lofoty to jedno z nielicznych miejsc na świecie, gdzie nawet przy niepogodzie człowiek ma ochotę wyjść na szlak. Przynajmniej ja tak miałam. Tu na stosunkowo małym obszarze znajdziesz wszystko, czego szuka turysta żądny przygód. Obojętnie, o jakiej porze roku odwiedzisz Lofoty, tutejsze niepowtarzalne krajobrazy, zachwycają każdego.
Macie w planie Lofoty? A może byliście już w tym miejscu i moglibyście do listy dopisać inne, ciekawe szlaki? Piszcie w komentarzach.
Arleta, to już wiem gdzie zniknęłaś. Też mam słabe kolana, a najbardziej wymiękam jak jest strome schodzenie. Cudowny rejon odwiedziłaś i pięknie go zrelacjonowałaś. I masz rację, nie trzeba wcale jechać na koniec świata, bo tuż obok nas jest bajka u Ciebie. Dzięki za te relację, bo planuję Norwegię w lutym, czy wyjdzie zobaczymy, pozdrawiam Cię!
Gabi, miala być Austria a wyszła północna Norwegia. Spędziłam tam cudowny czas. Zobaczyłam Norwegię nie tylko w jesiennej szacie, ale i w blasku zorzy polarnej. Mieliśmy naprawdę dużo szczęścia.
Jaką część Norwegii planujesz na luty?
Pozdrawiam i ja!
Jak zwykle cudownie i proszę o teleportację 😉 w te pokazane miejsca, bo jak na razie są one dla mnie zbyt daleko. Lofoty mam od dawna w planach, ale nie one jedne są na podróżniczej liście marzeń 😉
Pozdrawiam 🙂
Arleta, Senja w lutym. Ale jeszcze nie jest klapnięta. Oby mi sie udało. Czyli czekam na Norwegii u Ciebie c.d.
pozdrawiam!
To świetny wybór. Senja jest cudowna. Spedziłam tam kilka dni.
Zabieram się do kolejnego artykułu, tym razem Senja, specjalnie dla Ciebie.
Pozdrawiam.
Renata, teleportuję się razem z Tobą 😉. Doskonale Cię rozumiem, że masz więcej miejsc, które chciałabyś jeszcze zobaczyć. Mam podobnie 😉. Ostatnio dużo podróżowaliśmy po Europie, ale już tęsknię za światem. Kto wie, może przyszły rok przyniesie lepsze czasy i każdy z nas będzie mógł dalej spełniać swe podróżnicze marzenia.
Życzę Tobie i sobie wielu fantastycznych podróży!
A poza tym nie wiem , ale nie dostałam informacjo o odpowiedzi, może zapomniałam włączyć subskrypcję, zobaczymy jak będzie teraz.