światkoniczyny

PLANUJ. PODRÓŻUJ. ZWIEDZAJ.

Ameryka Północna Meksyk

Czy Tulum to rzeczywiście tropikalny raj?

Nie! Tulum to wielka nadmuchana bańka, która nie ma nic wspólnego z autentycznością Meksyku.
Podczas robienia planu podróży natknęłam się na wiele artykułów wspominających o tym, że Tulum to „the place to be”, dlatego bardzo chciałam odwiedzić Tulum.

Przed oczami miałam obraz kameralnych uliczek, lokalnych butików w stylu boho, dużo zieleni, luźną atmosferę i plażę w pobliżu.
Jakże duże było nasze rozczarowanie, kiedy zamiast na tropikalny raj, natknęliśmy się na tłumy ludzi, trudno dostępne plaże i horrendalne ceny!
Mam to szczęście, że widziałem już sporą część świata, ale nigdy wcześniej żadne miejsce nie zawiodło mnie tak, jak Tulum. Co nie podobało mi się w Tulum?

Tulum jest zbyt drogie

Zacznijmy od tego, że Tulum składa się z dwóch części, Tulum Beach z luksusowymi hotelami, modnymi klubami, drogimi butikami i tropikalną plażą.

Tulum Beach stało się miejscem dla bogaczy. Tu za nocleg w hotelu płacisz od 200 dolarów wzwyż a cena za porcję loda w lodziarni wynosi 5 dolarów.

Tulum jest mało atrakcyjne

Tulum Pueblo to druga część, która zupełnie nie ma nic wspólnego z rajem. Oddalone kilka kilometrów od plaży, składa się z głównej drogi, gdzie przez cały dzień panuje duży ruch. W samym miasteczku stawiane są kolejne szare budynki, by ulokować turystów, których nie stać na wygórowane ceny.
Miejsce jest nie tylko mało atrakcyjne, brakuje tu przytulnej atmosfery, o której rozpisują się przewodniki.

Trudno dostępne plaże

Plaże Tulum zaliczane są do najpiękniejszych w Meksyku. Śnieżnobiałe plaże w otoczeniu nowoczesnych barów i szeregu palm z błękitnym spokojnym morzem są idealne do pływania i nurkowania… ale w sezonie sargassum, jak nazywa się brązowe makro algi, nie są atrakcyjne do kąpieli.

Choć w Meksyku nie ma prywatnych plaż, to w Tulum Beach dostęp do plaż jest utrudniony.
By wejść na plażę trzeba zapłacić wysoką cenę beach klubowi (30-50 dolarów za osobę). Co prawda można skorzystać wtedy z wypasionej leżanki czy w cenie wstępu skorzystać z konsumpcji, ale przecież nie wszyscy mogą sobie na to pozwolić.
Zapomnij więc o tym, że przyjdziesz z własnym ręcznikiem i rozłożysz się na plaży.

Tulum jest zatłoczony

Największą atrakcją Tulum są zdecydowanie słynne ruiny Majów. To jedno z charakterystycznych miejsc na Riwiera Maya.

Postanowiliśmy się tam wybrać wcześnie rano i ku mojemu zdziwieniu parking już był załadowany autokarami a przy wejściu było tłoczno od grup wycieczkowych.
Choć samo miejsce jest pięknie położone, na wysokim klifie z widokiem na morze, uważam, że ze względu na spacerujące tu tłumy można je sobie odpuścić, jeśli widziało się Chichén Itzá.

Podobnie zresztą było w oddalonej o dziesiątki kilometrów plaży Akumal, gdzie tłumy wycieczkowiczów w maskach do nurkowania wędrowały w kierunku plaży.
Tulum słynie również z innej atrakcji, mianowicie unikatowe na skalę światową: cenoty. To, że naturalne wapienne studnie krasowe znajdują się na liście wielu podróżników, mogliśmy doświadczyć na własnej skórze, kiedy chcieliśmy odwiedzić Cenotę Azul  i nigdzie nie udało nam się zaparkować samochodu.

Bezpieczeństwo w Tulum

Ostatnią rzeczą, o której chcę wspomnieć jest bezpieczeństwo.
O każdej porze dnia, ulicami miasta przejeżdżają samochody pełne uzbrojonych żołnierzy, gotowych do ostrzału, co nie korzystnie wpływa na relaksującą atmosferę miasta. Choć to właśnie żołnierze czuwają nad bezpieczeństwem turystów, w przeszłości już kilkukrotnie turyści byli ofiarami rywalizujących karteli narkotykowych, bo akurat znaleźli się w niewłaściwym miejscu.
Na koniec wspomnę o patrolach policji.
Co prawda nas to nie spotkało, ale chcę napisać o tym, co usłyszałam na lotnisku od dwóch innych par. Zatrzymani przez policję, musieli płacić mandat za coś, czego nie zrobili. A wysokość mandatu wynosiła zawartość ich portfela.

Zatem, jeśli ominiesz Tulum, zaoszczędzisz sporo pieniędzy na inne, bardziej atrakcyjne i autentyczne miejsca w Meksyk.
Czy Tulum trzeba ominąć dużym łukiem? Wszystko zależy od Ciebie.
My spędziliśmy tu 5 dni, nastawiając się na zwiedzanie okolic i był to fajnie spędzony czas. W okolicach Tulum są jeszcze takie miejsca, które potrafią zadziwiać pięknem i oryginalnością, ale o tym już kolejnym razem.

4 KOMENTARZE

  1. Arleta, to czekam w takim razie na kolejny wpis o okolicach Tulum, bo to co tutaj opisałaś to dla mnie jest koszmar pod każdym względem. Nie znoszę tłumów, drożyzny i braku miejsc parkingowych. A już tabuny uzbrojonych żołnierzy i może jeszcze nerwowe rozglądanie się wokół, dziękuję bardzo.

    • I to jest ten problem, o którym ludzie rzadko piszą.
      W sumie tylko raz czułam się niebezpiecznie, kiedy wyjechalismy zza rogu w malutkiej wiosce a tu dwa tabuny zołnierzy z bronią otoczyli mały domek.
      No cóż, ganki narkotykowe to codzienność w Meksyku.

  2. To ja podziękuję za Tulum, zwiedziłam je w tej prezentacji i wystarczy 😉 Już wiem, że to miejsce nie jest dla mnie. Wolę bez tłumów, naciągaczy, a przede wszystkim broni za moimi plecami. Czekam na inną część Meksyku.
    Pozdrawiam serdecznie 🙂

    • Renata, u mnie już kreska na cały Meksyk.
      Jakoś nie przypadł mi ten kraj do gustu, chociaż spedziłam tam cudowne dni, widziałam cuda, których nigdy do tej pory wcześniej nie widziałam i jadłam same pysznosci. A do tego słoneczko i letnie temperatury w samej środku zimy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *